Blogmas, dzień 2 - nadal bez internetu.
Witajcie Kochani!
To już drugi dzień blogmas! - jeej, tak się cieszę - kocham tę porę roku najbardziej, ponieważ jest taka klimatyczna, ciepła, choć mroźna... :)
Internetu oczywiście nadal nie ma, jeśli irytacje możnaby było zamienić w ładunek elektryczny - to zapewniam Was, że siedziba mojego dostawcy internetu poszybowałaby w powietrze. Łudzę się jeszcze, że jutro wszystko wróci do normy. - Ja to muszę mieć pecha, kiedy postanowiłem, że rozpocznę serię blogmas - to mój internet musiał mi powiedzieć "f*ck off"...
Ten dzień był zdecydowanie najnudniejszy w moim życiu (nie licząc 9 miesięcy w brzuchu mojej mamy :p ), dopiero zauważam jak bardzo potrafimy być zależni od urządzeń wszelakiej maści.
Aczkolwiek ta sytuacja ma też swoje plusy, zwiększyłem ilość przeczytanych książek!
Jutro zamierzam zacząć dzień od "Konklawe", a skończę pewnie (jak Bóg da) na YouTube - nawet nie wyobrażacie sobie jak człowiek może tęsknić za tym portalem. Zwykle muzykę odsłuchiwałem z tej strony, na dysku nic nie gromadziłem oprócz jednego kawałka Słonia, Soboty i Maery Bijan - fajna mieszanka, co? :) Tylko to mnie oddziela od totalnej ciszy - kolejnym minusem jaki dostrzegłem, to taki, że na rzecz internetów pozbyłem się telewizora, zatem teraz jestem ja, książka i trzy zapętlone utwory. Beznadzieja-beznadziejniści - ufff, trochę ponarzekałem - lżej mi! :))
Oby do jutra!!
Ho, ho, ho - idą święta! :)
0 komentarze:
Prześlij komentarz