ZOO Liberec - czyli podbijamy Czechy!



Pewnego ciepłego, lipcowego dnia Charlie postanowił postawić swoje cztery... koła na Czeskiej ziemi.

Tak oto spontanicznie znalazłem się w Czeskim ZOO. Jako, że mieszkam na pograniczu Niemiec, a także Czech była to dla mnie podróż niezbyt długa, aczkolwiek interesująca. Zwykle wpadałem tylko "na sklepy" przy granicy, więc tego kraju zjeździć nie zdążyłem. Pomijam już dosyć słabe oznaczenie lokacji w samym Libercu. "Uliczek jak mrówków", a oznaczeń ani widu, ani słychu. Sprawna nawigacja i swoisty "czuj" pozwolił trafić na miejsce.

ZOO, jak ZOO - całkiem przyjemne, ale mało zróżnicowane w odniesieniu do zwierząt. Kilka gatunków naprawdę przykuło moją uwagę, między innymi biały tygrys:

W taki upał to biedak tylko spał, spał i spał! :)


Słonik! - ależ on pięknie tańczył! - bujał się rytmicznie, choć muzyka wcale nie leciała. Śliczny stwór :)


Zebry - są białe w czarne paski? - a może czarne w białe paski? - zagadka ludzkości :)



Piękne "Żyrafencje" - warto dla nich tam pojechać.


Lwy też padnięte ;)


Małpy, jakby ledwo żywe - a niby powinny być przyzwyczajone do Afrykańskich temperatur :)


Ptaszory ^^


Modelki :)


Share this:

CONVERSATION

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga