I'll worship like a dog at the shrine of your lies...

Stęskniłem się za codziennym blogowaniem. Od czasu końca Blogmas'u gdzieś to powoli we mnie zanikało.

Sam nie wiem, czy to sprawka ostatnich wydarzeń grudnia? - a może sprawcą tego jest coś zgoła innego?

W każdym razie mam Wam tak wiele do powiedzenia, że nie jestem w stanie skondensować tego tylko w jednym wpisie. To musi być tydzień z Charliem - tyle powinno wystarczyć.

Cały czas ulegam jakieś wewnętrznej przemianie - to tak jakbym rozsypał się i składał z zupełnie nowych elementów. Może to po prostu tylko dorosłość, która puka do drzwi. Moja głowa jest pełna planów, zmian, wielkich życiowych przewrotów. Tylko jeszcze nie potrafię zebrać w sobie pokładów energii do tego potrzebnej.

Ostatnio na kilka dni zniknąłem z bloga, Instagramu - pracowałem nad czymś nowym, nadal nad tym pracuję. Chcę wreszcie zrobić coś wyjątkowego. Coś co pozwoli mi na nowo wybudować siebie. Nowy rok, to nowy, czysty rozdział w książce. Mogę go na nowo zapełnić, stworzyć coś od początku.

Teraz muszę roztropnie rozplanować przyszłość, pójść zgodnie ze scenariuszem. To tak jakby wyjść na środek sceny i odegrać swoją najlepszą rolę - trzeba się do niej przygotować, trzeba być pewnym tego, że to co robimy nie jest skutkiem, a przyczyną.

Znowu się wymądrzam! - aczkolwiek Wy chyba lubicie to czytać - czasami lubię pisać pół słowami - to tak jakby malować obraz tylko jednym kolorem. Coś jest, a zarazem tego nie ma - uhh, pokrętna logika.

 
Dawno nie byłem tak bardzo żądny zmian. Totalnych nowości, swoistego wybuchu, który wywróciłby mnie do góry nogami. Jestem na dobrej drodze, aby sprowokować ten wybuch - to szaleństwo, które mnie całkowicie pochłonie.

Zacznę od zmian wyglądu - chwilka! - już zacząłem! - moje włosy poleciały na ziemię. Chcę więcej, więcej - tak oto wpadłem na pomysł odchudzania się. Oczywiście z głową! - zostało mi tylko kilka miesięcy do prawdopodobnie najważniejszego wydarzenia w moim życiu. Muszę wyglądać tak, jak tego chcę. Czyli po trupach do celu, ale powtarzam z głową! :)

Ten rok jest mój, innej opcji nie przyjmuję, a jeńców nie biorę! - zrobiłem już tak wiele, że teraz głupotą by było się wycofać. Metodą małych kroczków wejdę na szczyt swojej wymarzonej góry! :)

Jak jest z Wami? - spełniacie swoje marzenia? czy tylko je kolekcjonujecie?

Share this:

CONVERSATION

3 komentarze:

  1. Kłamca ! Okłamujesz swoich czytelników ! Ty i dieta ? ha ha !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie kłamstwo to nie kłamstwo ;)))

      Usuń
    2. Osoba pisząca komentarz nie zrozumiała przekazu, że dopiero od tego wpisu jestem na diecie ;)

      Usuń

Archiwum bloga