I'm gonna live like tomorrow doesn't exist

Powoli, wręcz anemicznie, ale do przodu...

Dziś powinienem wpuścić na kanał nowy film. Niestety, ale nie zdążyłem nagrać. Te egzaminy wybijają mnie z rytmu. Dziś pierwszy był na 08:00 - oczywiście zdałem, 5'tka się znalazła.

Na drugi egzamin nawet nie poszedłem, poczułem, że muszę wracać do domu. Teraz, już, natychmiast! - potrzebowałem swojej małej strefy bezpieczeństwa - z dala od miejskiego zgiełku. Od tamtej pory już tak mam, czuję jak coś we mnie narasta - wiem, że wtedy muszę się ewakuować.

To zabawne, że opisywanie uczuć w sieci może dawać ulgę. To coś w rodzaju dobrego zastrzyku, który pozwala zaczerpnąć łyk świeżego powietrza.

Ostatnio polubiłem obserwacje - obserwuję ludzi i ich zachowania. Gdyby tak wyłączyć wszystkie emocje, to żyjemy wszyscy jak w zoo.
Tak, więźniowie we własnych klatkach. Szczerość? - na wymarciu, My po prostu lubimy za czymś gonić, lubimy adrenalinę, lubimy oddech śmierci na karku.

Dlaczego podwórka są puste? - gdzie te gromady, pod których ciężarem uginał się trzepak?

Wszystko poszło w złym kierunku. To swoisty nowotwór społeczeństwa. 

Niegdyś przyjaciele byli, aby trwać, to było zataczające się koło. Dziś ludzie zdradzają się na potęgę, a z ust kapie im fałszywość. Histeryzuje! - omylny we własnych słowach. Przyjaciel nadal jest przyjacielem - to tylko My zbyt pochopnie kogoś nim nazywamy, kogoś kto na to wcale nie zasługuje.


Traumatyczny, bezkompromisowy szloch - tyle z nas zostanie. Sny wyszyte wspomnieniami, stają się teraz zbędnymi megabajtami na dysku danych.

Serca są na szyfr, ale każdy podstępny haker może złamać ten ciąg cyfr.

Uwielbiam swoje "mądrości", bez mądrości - to taka spadzista droga po której łatwo jest zbiec, ale trudniej się wdrapać. Warto pamiętać, że powroty są zwykle szybsze - czas inaczej mija. Tylko dlatego, że nasz umysł wyświetla projekcje, która zabija czas powrotu.

O czym jest ten wpis? - sam nie wiem. To zlepek moich uczuć, mojego wewnętrznego ryku.
Nie, to efekt niewyspania, efekt ciężkiej nocy. Paradoksalna fikcja, utopijna ułuda codziennej egzystencji. Tylko, że czym są nasze dzisiejsze problemy w porównaniu z czasami wojennymi? - to dopiero były ludzkie tragedie, to był prawdziwy ból. Destrukcyjna walka o każdy dzień, choć pozornie łatwa z każdą chwilą coraz bardziej wycieńczająca. Tylko, skąd ja to mogę wiedzieć? - jestem dzieckiem przełomu XX i XXI wieku.


Chyba tylko ja tak potrafię. Na jednym wdechu przejść od dnia dzisiejszego, aż po wiek XX'ty. Wielki szacunek - dla osób, które choć odrobinę zrozumieją tą ekshibicjonistyczną dawkę słów.

Lubię strzelać słowami jak z karabinu.
Lubię też tymi słowami zabijać. - Szaleniec, bez kamizelki kuloodpornej, ja zabijam słowami, ale słabo celuję.
Dobry strzelec może mnie zabić jednym słowem.

Uznanie dla tych, którzy są, a nie byli. Bo prawdziwa przyjaźń zaczyna się wtedy, gdy nie rozbija się na pierwszym zakręcie. To ciągła walka o siebie, ale to też wolny wybór. Grunt to iść przed siebie.

Niby słowem, niby rymem - tym przemiłym akcentem puśćmy żal z dymem.


Share this:

CONVERSATION

1 komentarze:

  1. Hej. Przepraszam, że nie pisałam i nie skontaktowałam się z Tobą na fanpage'u, ale szkoła, nauka i wgl sam wiesz jak to jest.
    Nie wiem czy mi się zdaje ale uważam, że mądrze piszesz.
    Mi też brakuje zapełnionych podwórek i trzepaków uginających się pod wpływem 10-tek dzieciaków. Teraz wszyscy siedzą przed telefonami, telewizorami i komputerami.
    Internet odebrał mi spacery, zabawy i czas spędzony z przyjaciółmi.
    Brakuje mi starszych czasów .

    Dzięki Tobie zastanawiam się czy byłam czy jestem. I masz rację publiczne udostępnianie tego co czujemy polepsza nam samopoczucie ^^.
    Na koniec dodam ,że to prawda ,,Przyjaciel nadal jest przyjacielem - to tylko My zbyt pochopnie kogoś nim nazywamy, kogoś kto na to wcale nie zasługuje." - wiele razy nazywamy kogoś przyjacielem choć nie mamy tak naprawdę z tą osobą nic wspólnego.

    Pozdrawiam ^^
    - Pogrążona w marzeniach :D

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga